Oczyszczanie twarzy…olejem

Uwielbiam wizyty w drogeriach i perfumeriach odkąd tylko pojawiły się na naszym rynku. Kilka lat temu moją kolejną zakupową mekką stały się apteki oferujące linie specjalistycznych kosmetyków, którym fakt, że są dostępne wyłącznie w towarzystwie leków,  nadaje im powagi i każe nam wierzyć, że są skuteczniejsze i  warte zapłacenia znacznie więcej niż za ich drogeryjnych krewnych.  Od lat postępuję według scenariusza nakreślonego przez producentów: Wchodzę- czytam  chwytające za serce opisy o naukowcach, którzy w laboratoriach odkrywają, łączą, udowadniają, oglądam piękne modelki o nieskazitelnej cerze- wierzę- kupuję- nakładam na twarz kolejną warstwę chemii (lub o zgrozo łykam!!!) i czekam na efekty.Z czasem moja twarz staje się co raz bardziej zmęczona tymi zabiegami i wrażliwa na podrażnienia, w mojej łazience piętrzą się jak wyrzut sumienia tony drogich i z reguły nieskutecznych kosmetyków, a ja nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jestem manipulowana przez wielkie koncerny. Kilka tygodni temu natknęłam się na metodę oczyszczania twarzy….olejem, który w codziennej pielęgnacji może zastąpić środki myjące i kremy. Jako że moja wrodzona naiwność  została zaledwie zmącona porażkami na polu drogeryjno- aptecznych zakupów postanowiłam spróbować zakładając, że jak nie zadziała, to przynajmniej nie nadszarpnie domowego budżetu,  a olej wykorzystam w kuchni i apteczce. Ponieważ ostatnio  (może pod wpływem mody, a może wiekuJ) porwała mnie ideologia eko,  minimalizmu i fair trade  przemówił do mnie również argument, że to tradycyjna, naturalna, wolna od chemii metoda, która jest przyjazna dla środowiska i nie napełnia kieszeni przebrzydłym chciwym korporacjom.

Jako że, jako nastolatka walczyłam  z niedoskonałościami i przetłuszczaniem skóry za pomocą wysuszających preparatów naturalną reakcją było przerażenie na myśl o nakładaniu na twarz tego, czego jak ognia unikałam przez lata- trudnej do zmycia tłustej cieczy, która z pewnością zatyka pory i z nieodzownie  przyniesie katastrofalne skutki.  Bo właśnie taki- baaardzo tłusty  jest olej rycynowy, który raczej kojarzy nam się z domową apteczką niż kosmetyczką.

Tymczasem charakteryzuje się on cudownymi właściwościami- nie zatyka bowiem porów, a wnika w nie i „wyciąga” zanieczyszczenia i nadmiar sebum,  co pozwala pozbyć się zaskórników. Niezależnie od tego jak tłusta po aplikacji wydaje się skóra, olej rycynowy w rzeczywistości  WYSUSZA ją, dlatego trzeba go połączyć  z bogatą w odżywcze składniki, nawilżającą oliwą z oliwek. Oliwa wygładza skórę i zmiękcza ją nadając jej blasku. W zasadzie, możemy używać dowolnych olejów do mieszanki z olejkiem rycynowym w zależności od korzyści, jakie chcemy osiągnąć.
 Przykładowe oleje:

  • olej ze słodkich migdałów – nawilża, łagodzi i odżywia skórę,

·         olej z pestek winogron – bogaty w antyoksydanty

·         olej jojoba – zbliżony składem do ludzkiego sebum świetnie oczyszcza skórę. Dodatkowo nawilża ja i natłuszcza.

·         oliwa z oliwek – zawiera antyoksydanty, doskonale nawilża suchą skórę.

·         macerat brzozowy – działa rozjaśniająco na przebarwienia.

  W ten oto sposób uzyskujemy  niewielkim nakładem finansowym idealną miksturę oczyszczającą i odżywiającą naszą skórę.
Co będzie nam potrzebne?

Dla cery tłustej proporcje 1/1: (na postawie moich doświadczeń- olej winogronowy+ rycynowy- takie proporcje nadają się bardziej do cery tłustej, do normalnej lepiej jest zmienić  stosunek składników na korzyść oleju bazowego)

100 ml oleju bazowego np. oliwy z oliwek
100 ml oleju rycynowego
 
Pusta butelka z dozownikiem lub (najlepiej)pompką
Myjka lub mały ręcznik- bardzo dobra, zwłaszcza do cery delikatnej, łatwo ulegającej podrażnieniom jest ściereczka z mikrofibry.
Olejki eteryczne (nie są konieczne, ale mamy do wyboru oszałamiającą ilość naturalnych zapachów!)
Modyfikacje dla skóry o specjalnych wymaganiach:
Dla cery normalnej :
75% oleju bazowego, 25% olej rycynowy (z doświadczenia wiem, że od takiej proporcji najlepiej zacząć, jeśli po umyciu czujemy, że cera jest “ściągnięta” należy dodać oleju bazowego
suchej, dojrzałej, wrażliwej: proporcje należy zmniejszyć na korzyść oleju bazowego, znam osoby, które dodają niewielką ilość oleju rycynowego, lub nie dodają go wcale:)
W ten sposób za niewiele ponad 10 złotych otrzymujemy 200 ml wielozadaniowego, naturalnego, bezpiecznego i ekologicznego środka do mycia i nawilżania twarzy!!!
Oczywiście można przygotować mniejszą ilość preparatu, pamiętając o zachowaniu odpowiednich proporcji oleju rycynowego do oliwy.
Jeśli po użyciu masz wrażenie ściągania i napięcia skóry (tak, tak, olej rycynowy naprawdę wysusza skórę) dodaj do mieszanki więcej oleju bazowego.
Sposób użycia:

·         Wlej do butelki oliwę z oliwek lub inny wybrany przez Ciebie olej, dopełnij olejem rycynowym, jeśli chcesz dodać olejek eteryczny to teraz jest najwłaściwszy  moment. Zakręć butelkę w wstrząśnij przez ok min, by ciecze się dokładnie połączyły.
·         Zmyj makijaż za pomocą wacika nasączonego  uzyskaną substancją i pozostaw na moment do wchłonięcia
·         Zamocz myjkę w gorącej wodzie, odciśnij  i połóż na twarzy na ok 30 sek. Taka łaźnia parowa otwiera pory, pozwala olejowi rycynowemu wniknąć w nie i “wyciągnąć”  zanieczyszczenia
·         Przetrzyj twarz myjką zmywając olej.
·         Gotowe. Nie potrzebujesz żadnego kremu, jednakże jeśli  planujesz ekspozycje na słońce nie zapomnij o preparacie z filtrem.
·         Dobrze wypierz myjkę o odwieś w miejscu, gdzie może dobrze wyschnąć, żeby nie stała się pożywką dla pleśni.
·         Powtarzaj procedurę 2 razy dziennie- rano i wieczorem- rezultaty zauważysz po tygodniu. 
 Niewielkie koszty+ krótki okres oczekiwania= małe ryzyko, jak się nie uda to resztę oliwy możemy wykorzystać w kuchni , a olej rycynowy do pielęgnacji włosów (doskonały, znany od lat sposób na wypadanie włosów), lub w domowej apteczce (skuteczny środek na przeczyszczenie).
Wypróbowałam- w moim przypadku DZIAŁA:)