Mała rzecz, a cieszy czyli automasaż piłeczką tenisową

 

Dziś będzie trochę nietypowo, bo mało tekstu, a sporo obrazu 🙂 Jako że to mój debiut operatorski, filmiki nie są najlepszej jakości. Oscara nie zdobędę, ale mam nadzieję, że są na tyle czytelne, że uznacie je za pomocne 🙂

Piłeczka tenisowa może nam dostarczać wiele ciekawych doznań również poza kortem 🙂 Mowa o automasażu, który zdobył zasłużoną sławę i gości na siłowniach, salach i w salonach biegaczy, chodziarzy i zwykłych zjadaczy chleba. Oczywiście automasaż można wykonać specjalną piłeczką, a nawet całym arsenałem stworzonych do tych celów piłek, wałków i piłeczek, ale i ta mała żółta kulka też doskonale spełnia swoją rolę 🙂

Automasaż pomaga nam rozmasować i rozluźnić mięśnie, a nawet całe zespoły mięśni (patrz taśmy anatomiczne), a tym samym przez zwiększenie ich ukrwienia, dotlenienia, odżywienia i poprawę eliminacji zbędnych metabolitów przyspieszać regenerację po wysiłku, zwiększać ich siłę, a także zapobiegać powstawaniu bolesnych punktów spustowych.

Stopa

Zacznijmy od stóp. Automasaż nie tylko przynosi ulgę naszym zmęczonym stopom, ale także, jako że działa na fundament naszego ciała i początek taśmy anatomicznej tylnej, wpływa na funkcjonowanie nawet odległych obszarów. Wystarczy nadmienić, że jest wykorzystywany w treningu dna miednicy dla rozluźniania mięśni tego obszaru.

 

Czas na podudzie.

(wybaczcie pierwsze sekundy :))

Biegacze, chodziarze i kolarze z reguły skarżą się po wysiłku na ból i napięcie w łydkach (trójgłowy łydki) i z reguły pamiętają o automasażu tego rejonu, zaniedbując jednak obszary po zewnętrznej i wewnętrznej stronie goleni.

Zobaczcie jak można pomasować też zewnętrzną

 

i wewnętrzną stronę goleni.

Pamiętajcie, że piłeczkę należy prowadzić obok piszczeli, tak gdzie czujecie, że kończy się kość, a zaczyna mięsień, a nie po samej kości.

W kolejnym wpisie nadejdzie czas na kolejne rejony ciała. Może do tego czasu podszkolę się w operowaniu kamerą.

stay tuned 🙂